- Przepraszam, nic ci nie jest? - pyta chłopak.
- Nie, wszystko okej - mówię, wstając i otrzepując się.
Mason uśmiecha się. Zdziwiona odwzajemniam ten gest.
- W ramach przeprosin co powiesz na kawę?
- Jasne, ale to nie teraz. Podać ci mój numer?
- Jakbyś mogła - uśmiecha się.
Wymieniamy się numerami.
- Nie zapytałem. Jak masz na imię? - zdziwiłam się. Myślałam, że mnie rozpoznał.
- Eee... Allison - dukam - Słuchaj, muszę już iść. Zdzwonimy się. - Nie czekając na odpowiedź, odchodzę.
Czy naprawdę wystarczy miesiąc i człowiek o tobie zapomina? Zmieniłam tylko fryzurę, to wszystko. Jak widać bardzo mu na mnie zależało. Przechodzę przez pasy i wchodzę do biura, w którym pracuję. Naciskam przycisk przywołujący windę i czekam. Po chwili znajduję się już na siódmym piętrze, gdzie mieści się mój gabinet. Wchodzę do niego i idę w stronę biurka. Kolor ścian jest beżowy, a meble brązowe. Wszystko ładnie komponuje się z jasnymi panelami. Spoglądam na papiery leżące na moim biurku. Wzdycham i zabieram się do pracy.
✰✰
Wchodzę do mieszkania. Rzucam torebkę na komodę, zdejmuję buty i idę w stronę kanapy. Odnajduję pilota od telewizora i włączam jakiś kanał. Kieruję się do kuchni. Biorę picie i robię popcorn po czym kieruję się w stronę salonu. Siadam na fotelu obok kominka i zaczynam oglądać jakiś romans.
Ten rozdział jest takim gównem, że chyba większego w życiu nie napisałam. Zdaję sobie z tegi sprawę, jednak musiałam coś napisać. Nie mam weny na to opowiadanie, a do tego to jak tu piszę bardzo różni się od tego jak naprawdę piszę na wattpadzie. A poza tym zaktualizowałam zakładkę autorki, więc serdeczne Was tam zapraszam. Dziękuję za każdy komentarz. Do zobaczenia kiedyś tam xx